MATURA I SEMINARIUM DUCHOWNE

10 MAJA – PONIEDZIAŁEK  –  MATURA I SEMINARIUM DUCHOWNE

Dla licealisty Stefana Wyszyńskiego rok 1920 był niemałą próbą dojrzałości. W maju zdał maturę. Dramatyczne przeżywanie z rodakami bitwy o Warszawę i cudu nad Wisłą pogłębiło młodzieńczą decyzję wstąpienia w stan kapłański.

25 września, w roku namacalnej opieki Maryi nad Polską, roku świeżej pamięci bohaterskiej śmierci legionistów i księdza Skorupki, oddających życie za wiarę i wolny kraj, Stefan wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Wkrótce zaangażował się w redagowanie kwartalnika „Przedświt”. Odtąd na dobre związał się z działalnością pisarsko-edytorską. 19 lutego 1921 roku, z rąk biskupa Stanisława Zdzitowieckiego, przyjął sutannę oraz tonsurę. W październiku wziął udział w spotkaniach z kardynałem Aleksandrem Kakowskim, metropolitą warszawskim oraz z sufraganem warszawskim, biskupem Stanisławem Gallem, którzy wizytowali seminarium. W całej Polsce był to czas podejmowania niemałych wysiłków nad zintegrowaniem podzielonej i zróżnicowanej przez zabory Ojczyzny.

Kościół, który przeniósł wiarę ludu przez bolesne lata ponad stuletniej niewoli, ze zdwojoną siłą stawał teraz do pogłębiania ducha jedności wśród Polaków. Musiał uporać się z odbudową zniszczonej przez zaborców kościelnej struktury w całym kraju. Czy podczas spotkania z kardynałem

Kakowskim, włocławski kleryk, Stefan Wyszyński, mógł spodziewać się, że kiedyś zajmie jego miejsce? Pan Bóg lubi konsekwentnie tkać zaskakujące wszystkich gobeliny swoich niezgłębionych zamysłów.

6 lutego 1922 roku, alumni dziękowali Bogu za wybór nowego papieża, kardynała Achillesa Rattiego, którego znali z czasu, kiedy wizytował ich seminarium. W nieprzypadkowy sposób Pan Bóg stawiał na drodze kleryka Stefana wybitnych ludzi Kościoła, jakby chciał go otoczyć dobrymi wzorcami do naśladowania. Rzeczywiście, samo włocławskie seminarium cieszyło się dużą liczbą dobrych profesorów. Z dużej części ich grona rekrutowała się późniejsza kadra profesorska, powołanego do istnienia w 1918 roku KUL-u. Ponadto wspaniali ojcowie duchowni kształtowali sumienia dojrzewających świadków Chrystusa. Za kilkanaście lat wielu z nich miało oddać życie za miłość do Boga, Kościoła i Ojczyzny.

Ksiądz Prymas wspominał po latach:

Pamiętam, że ksiądz Bogdański, […] prowadził […] wykłady z liturgii teologicznej dla nas alumnów. Były to czasy wielkich przemian w świecie, w którym zmagały się dwie potęgi: nienawiść i miłość. […] Ksiądz Bogdański świadom był sytuacji, w jakiej kształtuje przyszłych kapłanów. Powiedział: Przyjdą czasy, w których będą wam, tu obecnym, wbijać gwoździe w tonsury. – Może nie wszyscy jego słuchacze przejęli się tym, choć było to wysoce prawdopodobne. Ja zapamiętałem sobie te słowa i później kolegom swoim je przy-pomniałem. Czy sprawdziły się one? […] Z szesnastu, którzy byli przeznaczeni do święceń kapłańskich w roku 1924, pozostało nas tylko dwóch. Trzynastu Bóg powołał do obozu w Dachau. Powróciło tylko czterech, pozostali ponieśli męczeńską śmierć w obozie.

Z tych, którzy wrócili, trzech było królikami doświadczalnymi. Dokonywano na nich ciężkich przeszczepów. […] Myślę, że w nadmiarze spełniła się wizja naszego profesora […]. W młodzieńczym swoim zapale myśleliśmy, że możemy pić kielich, który przygotował nam Chrystus. Ale nie wyobrażaliśmy sobie, jak wiele trzeba ucierpieć dla Imienia Chrystusowego. Większość z moich wychowawców i profesorów zginęła w Dachau, Oranienburgu, Mauthausen czy Oświęcimiu. Śmiercią swoją przypieczętowali to, czego nas uczyli. Gdy przyszła chwila egzaminu, pamiętali, że największą miłością, w imię której kapłan idzie do ludu, jest służba apostolska temu ludowi. Nie zawahali się, gdy nadszedł moment egzaminu życiowego i dali świadectwo prawdzie.

Maryjo, niech liczne ofiary prześladowanych za wiarę umocnią naszą komunię z Bogiem i Kościołem. Niech będą zasiewem Ewangelii we współczesnym świecie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *