KOŚCIÓŁ ZBUDOWANY JEST Z LUDZI

24 MAJA – PONIEDZIAŁEK   –  KOŚCIÓŁ ZBUDOWANY JEST Z LUDZI

Po powrocie do Włocławka w marcu 1945 roku ks. dr S. Wyszyński zajął się organizacją seminarium duchownego. Przecież Kościół żyje m.in. wtedy, gdy istnieje stały dopływ młodych, dobrze uformowanych kapłanów. Z kolei nadchodzące czasy stawiały przed celowo niszczonym polskim duchowieństwem niełatwe zadania. Budynek seminaryjny Niemcy zamienili na szpital. Konieczne było odkażenie i remont. Na szczęście ks. dziekan Tywonek odstąpił dla seminarium plebanię w Lubrańcu. Tak zapamiętał ten czas Ksiądz Prymas:

Rektor Franciszek Korszyński – późniejszy biskup – i profesorowie, którzy ocaleli z obozów, nie mogli jeszcze wrócić do Polski. Musieli długo czekać, nie mieli sił i… zezwolenia. […] Lubraniec w moich wspomnieniach jest obrazem stosunku diecezjan, katolików świeckich, do uczelni duchownej. To, co tam przeżyliśmy […], było cudem wiary, ofiarności i gotowości służenia diecezji i uczelni przez jedną parafię. […] Seminarium, […] miało wrócić jesienią 1945 roku na swoje właściwe miejsce. Lubraniec był dla mnie szkołą. […] Byłem jednocześnie proboszczem dwóch okolicznych parafii. W niedzielę byliśmy proboszczami, w tygodniu – wikariuszami, wykładowcami, profesorami i redaktorami. […] Moim zadaniem było dojeżdżanie z Lubrańca do Włocławka i z powrotem. Ksiądz Tywonek kupił mi konika i dwukółkę.

W tym czasie były ogromne trudności organizacyjne. Niekiedy brakowało chleba dla kleryków. Jednak ofiarność mieszkańców Lubrańca była ogromna. Po latach ze wzruszeniem Ksiądz Prymas wspominał tę pomoc:

W pewnym momencie przychodzi do mnie mała dziewczynka, taka zapałeczka w perkalikowej sukience, i dźwiga pod pachą olbrzymi bochen: Mamusia przysyła chleb. Mówię: Podziękuj mamusi i po-wiedz, że mamy już 70 bochenków. To wystarczy. – Dziewczynka zaczęła płakać. Czego płaczesz? – A, bo ksiądz od bogatych to wziął, a że my są biedni, to od nas ksiądz nie chce wziąć chleba. Wprowadziłem ją do spiżarni, pokazałem. A ona swój wielki bochen po-śpiesznie rzuciła na stół i uciekła. Byłem tym przejęty i wzruszony. Żal mi było każdej łzy tego dziecka. Ale jednocześnie człowiek ujrzał polską duszę, duszę dzieci Kościoła Chrystusowego. To było wzruszające. Pozostało mi do dziś jako wspomnienie trudnych, ciężkich chwil.

Żeby lepiej zrozumieć szczere wzruszenie późniejszego Prymasa Tysiąclecia, trzeba przywołać inne wspomnienie, nieco wcześniejsze: Pamiętam do dziś wrażenie, gdy w czasie okupacji niemieckiej przywieziono z dalekiej Zamojszczyzny do Warszawy kilka wagonów dzieci. Rzuciła się Warszawa na ratunek dzieciom, które zostały wyrwane przez Niemców wywiezionym rodzinom. Rozebrano je w kilka minut. Na Dworcu Gdańskim, rozwalonym od bomb, Warszawa ratowała dzieci… To była polska racja stanu; ratować dzieci… Warszawskie rodziny same żyły w zburzonych domach, bez szyb, bez okien, bez węgla, a jednak uznały, że najważniejszą rzeczą jest ratować dzieci polskie, chociażby za cenę osobistej niedoli, męki i ograniczeń, głodu i zimna; zrozumiały, że to jest ważniejsze niż osobista wygoda. To było czynione po polsku, w duchu kultury chrześcijańskiej. I jesteśmy z tego dumni.

Czy może zatem dziwić, że wtedy, gdy komuniści narzucili Polsce podpisaną 27 kwietnia 1956 r. Ustawę aborcyjną, uwięziony w Komańczy Prymas, z wielkim bólem serca pisał 16 maja 1956 r. tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu. Przywołując Maryję na pomoc, prosił, by Naród uszanował godność ludzkiego życia od samego jego poczęcia:

Święta Boża Rodzicielko i Matko dobrej rady! Przyrzekamy Ci z oczyma utkwionymi w Żłóbek Betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski równie mężnie, jak ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc obficie krwią własną. Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść aniżeli śmierć zadać bezbronnym. Dar życia uważać będziemy za największą łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu.

Maryjo spraw, abyśmy byli wierni temu przyrzeczeniu i uproś Narodowi naszemu przebaczenie za śmierć milionów niewinnych istnień. Matko Miłosierdzia, módl się za nami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *